Miałam rzęsy w tragicznym stanie. Postanowiłam kupić Grandelash, odżywkę do rzęs reklamowaną jako niezawodny preparat. Po przedłużaniu rzęs chciałam im przywrócić zdrowie. Zależało mi chociaż na powrocie do stanu sprzed przedłużania. Obawiałam się, że to się nie uda. Dziś wiem, że mogę mieć swoje naturalne rzęsy tak długie, jak sztuczne. Wszystko dzięki odżywce do rzęs Nanolash. To mój ulubieniec i topowy produkt do rzęs. Na początku przygody z odżywkami jeszcze go nie znałam. Wówczas wybrałam Grandelash skuszona obietnicami producenta.
Grandelash zapakowano w śmieszny kartonik z różowymi kwiatkami. Odżywka jest niewielkich rozmiarów. Znacznie mniejsza od standardowych odżywek. Nie tylko wizualnie. Serum Grandelash ma tylko 2 ml pojemności. Mieści się w małej buteleczce koloru złotego. Nie prezentuje się zbyt elegancko. Taki design podobał mi się, kiedy ją stosowałam. Teraz znacznie zmienił mi się gust. Zresztą przetestowałam mnóstwo produktów. Wiem, że odżywka do rzęs może wyglądać stylowo i dobrze. Tak jak Nanolash. Z nim się już nie rozstaję.
Kosmetyk aplikuje się bez problemu.
Mała butelka jest poręczna, mimo że nie wygląda za dobrze. Odżywkę nakłada się na rzęsy za pomocą długiego i cienkiego aplikatora. Zakończony pędzelkiem zapewnia dobry dostęp serum do cebulek rzęs. Nigdy nie miałam problemu z takimi aplikatora. Ten od mojej odżywki Grandelash-MD był chyba wybrakowany. Nie wierzę, że można zrobić pędzelek, który gubi włosie. Zwłaszcza tak malutki i precyzyjny. To właśnie miało miejsce u mnie. Na szczęście aplikator nie zgubił wszystkich włosków. Wówczas miałabym problem, czym nakładać serum na linię rzęs. Aplikator jest najważniejszy.
Odżywka do rzęs od Grandelash została przebadana klinicznie. Żadne testy nie wykazały skutków ubocznych. U mnie niewielkie się pojawiły. Musiałam zaopatrzyć się w krople nawilżające do oczu, mimo że serum stosowałam zgodnie z zaleceniami. Nakładam je zawsze tylko na linię rzęs. Pilnowałam, żeby nie ściekało. Mimo tego miałam przesuszone oczy. Z perspektywy czasu wiem, że to pewnie kwestia niewyspania. Wykorzystałam jednak w całości. Po prostu wraz z odżywką zakraplałam do oczu nawilżacz.
Producent chwali się naturalnym składem bez alkoholu. W życiu nie spotkałam się z odżywką do rzęs z alkoholem, więc to raczej norma. Odżywka do rzęs Grandelash-MD nie zawiera substancji chemicznych lub składników farbujących. Nie jest szkodliwy. W składzie znajduje się sporo naturalnych substancji kondycjonujących. Ekstrakty z pestek winogron, z korzenia żeń-szenia, z drożdży, z liści mącznicy lekarskiej itp. Oprócz tego nawilżająca gliceryna, pantenol, witamina E i inne. Skład jest bardzo długi, a do tego mocno zróżnicowany. Nie wiem, czy to na pewno dobrze. Wolę produkty o krótszej liście składników.
Na koniec zostawiam działanie. Nie ma się nad czym zastanawiać. Odżywka do rzęs Grandelash nie przyniosła żadnych efektów na moich rzęsach. Nie gwarantuję, że to wina produktu. Prawdopodobne, że stan moich rzęs był zbyt opłakany. Grandelash okazało się dla mnie za słabe. Nie zauważyłam u siebie wydłużenia rzęs, wypełnienia ubytków, pogrubienia i przyciemnienia. A już na pewno nie daje efektu sztucznych rzęs. Nic dziwnego, że po Grandelash-MD szukałam alternatywy.
Dlaczego polecam?
– Grandelash opiera się na kompleksie naturalnych składników.
– W składzie bez alkoholu znajduje się dużo dobrych składników.
– Odżywka do rzęs została przebadana klinicznie.
– Aplikacja serum nie jest problematyczna.
Dlaczego nie polecam?
– Odżywka do rzęs Grandelash jest nieskuteczna.
– Skład odżywki jest długi i zbyt zróżnicowany.
– Grandelash ma w niezbyt estetyczne opakowanie.
-
Skuteczność - 62%
62%